Tylko łzy hamują jakiekolwiek słowa.
Nie miałem nic w ustach od prawie doby, nie licząc wody.
Nawet tą wodą wymiotowałem.
Nie martw się proszę, wszystko skończy się.
Prędzej i mocnej, odwaga zabija mnie.
Wstyd.
Niedobrze.
Niedobrze.
Jezu Chryste...
Mam ochotę krzyczeć, zdzierać gardło.
Chcę drzeć się, że te blizny nigdy się nie zagoją.
Nigdy, kurwa.
NIGDY.
Kiedy mają się zagoić, jeśli wciąż tworzę nowe?
I nikogo, nikogo to nie obchodzi.
Nawet kiedy idziesz przez miasto i kręci ci się w głowie tak bardzo, że upadasz.
Dla nich będziesz ćpunem.
Dla nich będziesz pijanym gówniarzem z patologicznej rodziny.
Co musiałoby się stać, żeby oni wszyscy nabrali trochę współczucia do siebie nawzajem?
Ciekawe, ile czasu zajęłoby zanim ktoś zorientowały się, że nie oddycham.
Szkoda, że nie sprawdziłem.
Jestem jakimś pierdolonym wrakiem.
"Człowieczeństwo".
To słowo to jakiś żart.
Ja jestem człowiekiem, ale czy jest coś we mnie ze człowieka?
I ten brud.
Jak go zmyć?
Brud ma coś wspólnego ze wstydem.
A wstyd ma coś wspólnego z przesunięciem granic.
Ja przesunąłem swoje granice.
Wściekłość na siebie przeważyła.
Wiesz, że złość potrafi przesłonić wszystkie zasady i racjonalne myślenie.
Zaczynasz płakać na przystanku.
Nie wracasz do domu.
Łamiesz wszystkie obietnice i kupujesz za ostatnie pieniądze tanie ruskie papierosy.
Potem dopiero wymiotujesz z obrzydzenia.
I dociskasz ostrze do skóry tak, żeby nigdy nie móc zapomnieć, jak ohydnym stworzeniem jesteś.
I idziesz spać.
Błagając, żeby jutro już nie wstać.
Pij i pal.
OdpowiedzUsuńKurwa, czemu nie?
Jeżeli Twoje podejście do życia jest takie, jak opisujesz, to co Ci z tego zdrowia?
To Cię może właśnie
uratować.
Staraj się po prostu czerpać przyjemność, nie obwiniaj się.
To używki.
To dla ludzi.
Chcesz śmierci, a nękają Cię wyrzuty z powodu papierosa?
Nie rozumiem.
Nikt Cię nie uratuje z tego, jak odczuwasz. Dostrzegam, iż masz jeszcze jakąś nadzieje, że może jednak ktoś Ci pomoże. Inaczej byś nie rozpaczał tak często. To się kiedyś skończy. Wierzę. Wtedy obojętność Cię pochłonie i bezwzruszenia już ujrzysz pustkę wokół.
A może się mylę...