niedziela, 19 sierpnia 2018

Lekko w stronę chaosu

Cześć.

Nie, nic takiego. Przyszedłem pogadać.

Mój pogrzeb będzie skromny.

Szczerze mówiąc, szkoda.

Chciałbym piękną przemowę, wielu ludzi. Chciałbym zapamiętania.

Ale kto ma mnie pamiętać?

Będzie moja siostra. Będzie Mateusz.

To tyle.

Nie umieram, jakby co. Nie dążę już do tego.

To tylko luźne smutne przemyślenie.

Tak jak przewidziałem, urodziny to od teraz definitywnie najgorszy dzień roku.

Też szkoda. Ciepły, przyjemny drugi dzień sierpnia.

Mówiąc szczerze, bolało.

Jest jeszcze wcześnie, ale czuję zbliżającą się jesień. Kończące się wakacje.

Jedyne, czego żałuję, to fakt, że rok szkolny pożre 3/4 mojego wolnego czasu.

Tyle byłoby z powrotu do pasji.

Poza tym czuję się dobrze jeśli chodzi o początek szkoły, nawet jeśli to nowa szkoła. Właśnie to jest chyba najlepsze.

Czuję nostalgię. Z odrobiną melancholii. Dość dużą odrobiną.

To, w jaki sposób zachodzi słońce - intensywnie, bardziej pomarańczowo niż różowo. I wcześniej.

Muzyka. Jest w tym smutku coś... Nie do końca radosnego. Ale dobrego.

Sztuka.

Nostalgia.

Ostatnie dni sierpnia w tym roku przypominają film. Może teledysk.

Lubię to.

Chwilami przeżywam ciężkie załamania. Kocham kogoś. Jeśli potrafię kochać.

Nie wiem, kim jestem.

Przypinanie łatek może i jest krzywdzące, ale pomaga ludziom w coś wierzyć. Czegoś się trzymać.

Żadne łatki do mnie nie pasują.

To nie powstrzyma tego uczucia. Samo zgaśnie.

Bywam smutny.

Tym zdaniem mogę się opisywać na pierwszych spotkaniach.

Mam w sobie pożądanie i troskę, które potrzebują ujścia.

Ale nie lubię mówić: kocham.

To takie niepewne.

Bo nie mam pewności, że umiem.

Nawet nie mam za bardzo co powiedzieć. Nie ma takich słów.

Wzdycham.

To jedyny komentarz do sytuacji.

Nostalgia mnie pożera, ale ma śliczne zęby.