poniedziałek, 29 marca 2021

Bruzda

Teraz jest różnie. Faluję. 

Główny czynnik, po którym można poznać zmiany, to sen. Znowu stał się tylko opcją. Wystarczy drzemka nad ranem. Nie umiem spać długo.

Energia poszła trochę w górę, nawet udało mi się pouczyć. Ale tylko raz. Motywacja jeszcze się waha.

Są też jeszcze dni zupełnie smutne. W sobotę piłem do zgonu, ale przynajmniej z przyjaciółmi. To podobno lepiej niż samemu. Ale nie było tam ani kropli szczęścia. Właściwie wolałem być wtedy sam.

Wczoraj za to poszedłem na spacer. Pierwszy raz od wielu, wielu tygodni. To też istotna zmiana. 

Poczułem zapach świeżo rozkopanej ziemi. Zbutwiałych gałęzi. Mokrej trawy. 

W końcu jakaś iskra życia.

Pogadałem z Księżycem. Stwierdziliśmy coś zaskakującego.

Potrzebna mi zmiana środowiska.

Przede wszystkim potrzebna mi jest jakaś podróż, po drugie potrzebne mi są studia. Nie zdalne. Ale obawiam się, że nie ma na co liczyć.

Wow, "potrzebne mi są studia". Żebym tylko nie żałował swoich słów zbyt szybko.

Ale naprawdę mam jakieś dobre przeczucie w tej kwestii. Pewnie każdy tak mówi i przestaje po pierwszej sesji, ale nie chcę na razie odcinać się od tego optymizmu. To pozwala przeżyć. 

Bo nie jestem szczęśliwy od tak dawna. Nie jestem szczęśliwy w tym mieście, wśród tych ludzi. Wczoraj doszedłem do tego wniosku. Bardzo możliwe, że po prostu nie jestem szczęśliwy ze sobą, zawsze tak myślałem. Ale środowisko to nowy pomysł. Nie mam nic przeciwko przetestowaniu go.

Podsumowanie ostatnich dni? Jestem słaby, ale przynajmniej już postawiony na nogi.

piątek, 19 marca 2021

Dryf

Leżę. Tylko leżę. Nawet nie byłem w stanie usiąść. Lekcji słuchałem w łóżku. 

Potem już nawet przestałem się na nie łączyć.

Nie wiem w sumie dlaczego. Byłbym w stanie, ale po prostu tego nie zrobiłem. Od kilku dni jestem na "chorobowym".

Odciąłem się trochę. Leżę w ciszy i samotności. Nie odpisuję przyjaciołom.

Chciałem pomyśleć, ale w głowie tylko pustka. Wszędzie pustka.

A nic się przecież nie dzieje, naprawdę. Żadnej rozpaczy, nic się nie wydarzyło, nic się nie zmieniło. Wszystko jest w normie. Dlaczego mam tak mało energii?

Nie czuję nic. Nawet złych emocji. Nic mnie nie przeraża, denerwuje, smuci. 

Jest 14:45. Oczy mi się już zamykają. Wstałem po 10tej.

Niechęć i zmęczenie.

Nie mam punktu zaczepienia. Nie dążę do niczego. 

Śmierć w środku życia.

wtorek, 16 marca 2021

Dzwonki

Jest tak sobie. Nie da się nawet tego określić. 

Jestem powolny. Jestem rozbity. Miałem kilka ataków paniki znikąd. Trochę się martwię. Trochę nie.

Nie o tym. 

Jakaś niesamowita nostalgia mnie ogarnęła. Obrazy dzieciństwa porównuję ze stanem obecnym. 

Siedzę niedaleko peronu. Oglądam pociągi. Widzę po drugiej stronie kwiaciarnię z odpadłym tynkiem i zakurzonymi szybami. Kamienicy, o której pamiętam, że była obok, nie ma już od roku. Już nawet nie ma gruzów.

Dopadło mnie mocne uczucie przemijalności. Ale nie jest bolesne.

Jakaś melancholia. Wszystko mnie wzrusza. 

Dawno nie pisałem, ale nie mam o czym. Nie tu. Nie o tym co zwykle.

Zobaczymy, co z tym zrobię.

sobota, 6 marca 2021

Cień

Czuję się bezużytecznie.

Nie mogę nawet powiedzieć, żebym żył z dnia na dzień. Nic nie planuję, na nic nie czekam. Żyję raczej z godziny na godzinę.

Mimo wszystko nie ma tragedii. Brak myśli samobójczych. Brak przesady z alkoholem, chociaż jest obecny, to prawda. 

Życie niskiej jakości. Na słabych ustawieniach. Ale nie na dnie.

Trwa okres lunatykowania. Chciałbym wyrwać się z transu i uciec.