Mam 23 lata.
Miałem 14 lat, kiedy zacząłem tutaj pisać.
Miałem 15 lat, kiedy pierwszy raz doświadczyłem nocy, po której miało nie wstać słońce.
Nie był to ostatni raz.
A jak jest teraz?
Zupełnie inaczej, niż myślałem, że będzie. Jestem w innym miejscu, z nowymi celami, innymi planami. Nie zawsze jestem z siebie zadowolony.
Ale nie doświadczam już końca świata każdej nocy.
Nie myślałem o samobójstwie od roku. Może dłużej.
Leczę ADHD, depresja jest w remisji, lęk przestał mnie wyniszczać.
Jestem szczęśliwy. Jest mnóstwo momentów, które dają mi szczerą radość.
Wróciły moje pasje. Wróciłem ja.
I to jest chyba najpiękniejsze. Bardzo za sobą tęskniłem.
I nie chcę siebie stracić.
Nadal pojawiają się trudne chwile, nawet kryzysy. Teraz nie kończą się zamknięciem w czterech ścianach, tylko interwencją i pracą.
Ostatnie tygodnie były ciężkie. Na tyle ciężkie, że myślałem, że stracę wszystko, co zdołałem zdobyć.
Ale nie poddałem się. I jestem z siebie dumny.
Jeszcze trochę boję się, że coś wciągnie mnie znów do głębokiej wody, choć zdążyłem już ewakuować się na płytki brzeg. Obserwuję, czuwam, trzymam rękę na pulsie.
Jestem gotów reagować.
Chyba tak teraz będzie.
I to jest w porządku.