niedziela, 10 września 2017

Grzesznicy

 Uświadomiłem sobie dziś coś okropnego.

 To w Tobie pierwszy raz się zakochałem.

 Chociaż to także Ty zniszczyłeś mi życie.

 Nie wiem, czy miałeś świadomość, że rozkochujesz mnie w sobie. Byłeś manipulantem. Ale nie wiem, czy to też była manipulacja.

 Robiłeś sobie krzywdę nie po to, żebym Ci współczuł.

 Nie po to, żebym Cię pokochał.

 Wiem, że chciałeś zagłuszyć inny ból, ale oboje wiemy, że jednocześnie chciałeś czyjejkolwiek uwagi.

 No i ją otrzymałeś, bo chciałem Cię ratować bez względu na wszystko.

 Teraz sam nie wiem dlaczego miałbym to robić.

 Nigdy nie chciałem tego przyznać. Dopiero po trzech latach zdaję sobie sprawę z tego, jak bardzo uwielbiałem te krótkie momenty, kiedy mnie przytulałeś.

 Byliśmy przyjaciółmi w cholernie trudnej sytuacji.

 Którą spowodowałeś właśnie Ty.

 Myślę o tym teraz, bo ostatnio często Cię widuję.

 Wróć. Często Cię zauważam.

 Ciągle mijamy się w milczeniu.

 Patrzysz na mnie z wyrzutem albo wcale.

 Ja nie chcę na Ciebie patrzeć.

 Załóżmy, że mam nowe życie.

 Zmieniło się tak wiele, że w tym momencie już właściwie nie znasz mnie, tylko kogoś, kim kiedyś byłem.

 Słucham innej muzyki, oglądam inne filmy, przyjaźnie się z kimś innym, kocham kogoś zupełnie innego.

 Ale cierpienie także jest o wiele większe.

 I w pewnym sensie znasz mnie doskonale, bo znasz moje cholernie mroczne strony.

 To Ty zostawiłeś ślad w moim umyśle, który nigdy się nie zatrze.

 Opiekowałem się Tobą.

 Robiłem wszystko, żeby było Ci lepiej.

 Błagałem Cię codziennie, żebyś więcej nie sięgał po żyletkę.

 Mówiłeś, że nie zrozumiem nigdy tego, co czujesz.

 Więc mi także zaczęło przybywać blizn na rękach.

 To już wiecie.

 Ty też to wiesz.

 Nie wiesz, że to znowu się dzieje.

 Właśnie wtedy, kiedy mijamy się udając, że nigdy się nie znaliśmy.

 A kiedyś znałeś każdą ranę na moich przedramieniach i też się o mnie "troszczyłeś".

 Udawałeś, że Cię obchodzę.

 Liczyłeś się tylko Ty.
 
 I wtedy Cię kochałem.

 A czy Ty kiedykolwiek pokochasz?

 Czy kiedykolwiek będziesz lubić kogoś nie za to, że jest na każde twoje skinienie?

 Czy kiedyś będziesz się cieszyć z cudzego szczęścia?

 Ja się cieszę, że już nie rozmawiamy ze sobą. I nigdy nie chcę już tego robić.

 A Ty się cieszysz, że nienawidzę siebie bardziej niż kiedykolwiek?

 Cieszysz się, że niewinne zadrapania teraz są doprawione myślami o własnej śmierci?

 Cieszyłbyś się, gdybyś zobaczył nekrolog z moim nazwiskiem?

 Wygrałbyś.

 Już wygrałeś.

 Zmieniłeś mnie na zawsze.

 Ale dobrze wiemy, że nie jesteś jedyną przyczyną.

 A przyczyna wszystkich przyczyn leży właśnie tutaj.

 We mnie.

 To nie jest niczyja wina.

 Tylko i wyłącznie moja.

 Dobrze wiesz, jak to wszystko się skończy.

 Ostatecznie jest rozwiązanie.

 Ostateczne.

2 komentarze:

  1. Płytkość relacji międzyludzkich to coś, co sprawia, iż czuję niecodzienną rozpacz, pewnego rodzaju ból i żal.
    Staram się Ciebie zrozumieć i kiedyś za cholerę nie dałabym rady. Jeszcze tak niedawno! Na prawdę! Dziś już mogę powiedzieć, że zdecydowanie domyślam się, co czujesz.
    Najgorsze jest jednak poczucie nienawiści do ludzi, z którymi łączyło nas wiele niesamowitych przeżyć i chwil. Poważnie czułam coś takiego tylko raz. To było silne i połączone z wielką tęsknotą oraz żalem. Dziś już nie czuję nic. Albo tak właściwie dziś nie umiem już powiedzieć, co jest we mnie, bo rozdarcie mną od tamtego czasu zawładnęło i wszystkie myśli jakby wymieszane się stały.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystkie myśli wymieszane się stały...
    Masz rację.
    A z upływem czasu wszystko miesza się jeszcze bardziej.

    OdpowiedzUsuń

Zostaw coś po sobie.