niedziela, 17 września 2017

Zamieszanie

 Tobie ufałem.

 To już nie ma znaczenia.

 A Tobie mówiłem wszystko.

 Nie potrafię.

 A za Tobą tęsknię.

 Toksycznie.

 Jednak znowu, myśląc o tym dłużej, dochodzę do jednego wniosku.

 Moja wina.

 Moja wina.

 Moja bardzo wielka wina.

 Strach mnie ogarnia.

 I nie wiem co ze sobą zrobić.

 Nie ma wyjść.

 Nie ma dobrych wyjść.

 Mam ochotę pogrążyć się w złu.

 Ty akurat nie grasz tu już żadnej roli, choć byłaś tą najlepszą. Sporadycznie o Tobie myślę. Czasem tylko chciałbym zobaczyć od Ciebie wiadomość. Ale przechodzi natychmiast.

 Ciebie mam ochotę porzucić, bo jesteśmy coraz dalej od wzajemnego zrozumienia, mimo tego, że ratowałeś mi życie, przyjacielu. Jestem wściekły na siebie. I na Ciebie też.

 Najgorsze jest jednak to, że z Tobą za to mam ochotę uciekać z lekcji, wyjarać całą paczkę fajek, ciąć się dwa razy dziennie.

 I całować Cię na dachu.

 Choć zniszczyłeś mi życie.

 Jebać to.

 Nie będzie dobrze.

 Przepraszam.

 I znowu, po raz kolejny przepraszam.

 Dlaczego?

 Bo wiem na pewno, że moje ostatnie zapisane słowa będę chciał zakończyć przeprosinami za wszystko.

 A nie wiem dokładnie, które słowa będą ostatnimi.

 Więc przepraszam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw coś po sobie.