niedziela, 24 września 2017

Lustra

 Wiesz kim jestem?

 Bo ja na przykład nie wiem.

 Z jednej strony widzisz biel.

 Nie biel. Czerwień.

 Ostra jazda bez trzymanki.

 Radosne krzyki.

 Po co komu sen?

 Koledzy.

 Śmieciowe żarcie.

 Zakłady.

 Nakręcanie się.

 Fajki, wódka.

 Dziewczyny.

 Śmiech.

 Seks.

 Włóczenie się po mieście po ciemku.

 Wyjebane.

 A z drugiej strony widzisz czerń.

 Nieprzytomność.

 Zawroty głowy.

 Milczenie.

 Wściekłość.

 Rozpacz.

 Zimno płytek w łazience.

 Cisza.

 Noże.

 Samotność.

 Brak oddechu.

 Niezrozumienie.

 Ból.

 To znowu się stało.

 Tym razem było dużo gorzej.

 Bo stało się w szkole.

 Bardzo zimno wtedy było.

 Najzimniej zawsze jest w kabinie w łazience.

 Mój nos był tak samo zimny jak policzki, tylko łzy były gorące.

 I nie mogłem się uspokoić, bo na myśl o tym, że muszę wracać na lekcje panikowałem jeszcze bardziej.

 Nie wiedziałem, jak się oddycha.

 Nie wiedziałem, co mam zrobić.

 Widziałem tylko, że jestem beznadziejną ciotą i natychmiast muszę przestać.

 Koniec.

 Koniec.

 Patrz się w sufit.

 Nic się nie dzieje.

 Wracaj.

 Bo byłem bardzo głęboko w swoim umyśle.

 W końcu ktoś po mnie przyszedł.

 Znowu byłeś to Ty, przyjacielu.

 Nie doceniam Cię.

 Ale chyba wolałbym, żebyś nie przychodził.

 Możliwe, że niedobrze jest między nami.

 Niedobrze jest ze mną.

 - W której jesteś?

 - W trzeciej.

 - Co robisz?

 - Nie wiem.

 - Otwórz.

 - Zaraz.

 - Otwórz.

 - Jeszcze chwilę.

 - Otwórz.

 - Poczekaj, bo będzie gorzej.

 - Otwieraj.

 - Żyję.

 - Coś się wydarzyło?

 - Nie.

 - Chcesz coś powiedzieć?

 - Nie, bo naprawdę będzie gorzej.

 - Dlaczego więc?

 - Nie wiem.

 - Co chcesz zrobić?

 - Nie wiem.

 - Ale co czujesz? Co jest?

 - Nie wiem.

 - Powiedz mi.

 - Przysięgam, że nie wiem. Nie idźmy jeszcze.

 - Co zrobić, żeby było lepiej?

 - Nie mów nic jeszcze moment.

 - Było już kiedyś tak?

 - Nie aż tak.

 - Co czujesz? Wyrzuć to.

 - Właśnie wyrzuciłem. W razie czego bolał mnie brzuch. Idziemy.

 Nie rozmawiamy o tym.

 Właściwie nie przeprowadziliśmy normalnej, treściwej rozmowy od tego czasu.

 Kłamałem, zresztą nie pierwszy raz.

 Dobrze wiedziałem, jak nazwać moje uczucia, ale w życiu nie przeszłoby mi to przez gardło.

 To była najczystsza rozpacz.

 Strach.

 I ogromne obrzydzenie.

 Co mam Ci powiedzieć, człowieku?

 Że jestem na skraju załamania?

 Że regularnie męczę się myślami o samobójstwie?

 Że szukałem pomocy i ją znalazłem, ale nie jest dość skuteczna?

 Że umieram?

 I teraz właśnie widać, jak okropnym człowiekiem jestem.

 Nie miej mi za złe bezsensu mojego istnienia.

 Nie była to nigdy Twoja wina.

 Szkoda, że nie masz lepszego przyjaciela, bo zasługujesz na to.

 Mam nadzieję, że go znajdziesz.

 Przepraszam.

2 komentarze:

  1. Na ludzi ze szkła codzienność działa desktrukcynie.. Jak długo prześladują Cię demony, przyjacielu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pamiętam już czasów, kiedy ich przy mnie nie było.

      Usuń

Zostaw coś po sobie.