Ale ten dzień był straszny. A noc jest przerażająca.
Cały dzień myśli samobójcze szybko przebiegały mi po głowie, tak szybko jak cienie, które co chwilę widzę kątem oka. Gubiły się jakoś i cichły wśród innych myśli. O tym, że jestem porażką, że nie mam przyszłości, że nie mam nikogo, że jestem okropny.
Teraz myśli S są mocne i wyraźne.
Gdybym miał broń, to strzeliłbym. Chyba nie da się szybciej i bezboleśniej. Nie da się bardziej impulsywnie, bez powrotu.
Jest słabo.
I ten galopujący strach nie wiadomo przed czym. Serce wariuje. Bije nierówno i za mocno.
Cały dzień fale smutku. Tsunami.
Tonę. Ale nie zamierzam utonąć.
Usnę. Jakoś usnę. I jutro wstanę.
I błagam, niech będzie lepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw coś po sobie.