poniedziałek, 29 sierpnia 2022

Miękkość

Czasami jest trochę lepiej.

Siedzę na ziemi pod orzechem. Bawię się z kotem.

W końcu naprawdę mogę powiedzieć, że zadrapania na rękach to jego wina. Wyłącznie.

Aha, i jeżyny. Czarne, rozgrzane słońcem, miękkie. Bronią się kolcami. Lekko kwaśne.

Ktoś mnie kiedyś do nich porównał.

Pszczoły brzęczą wśród malin. Nie przeszkadzamy sobie.

Na bzie ląduje skowronek.

Słońce powoli zmierza ku zachodowi, ale jest jeszcze wysoko. Daje złote światło, które zmiękcza kolory i kształty.

Ściągam okulary. Wszystko staje się akwarelowym obrazem.

Mrówka chodzi mi po łydce.

Wiatr czesze trawę i kołysze liśćmi.

Chmury nisko i ciężko chodzą po niebie, ale nie będzie padać.

Jest idealna pogoda.

Biorę zimny prysznic. Otulam się ciepłym, miękkim ręcznikiem.

Patrzę w lusterko. Słońce jest coraz niżej i bawi się na ceramice i szkle, kiedy wpada przez okno. Tańczy na połowie mojej twarzy.

Moja źrenica nie jest w brzydkim kolorze błota, jak zawsze myślę. W tym świetle jest bursztynowa.

Nie krzywię się na tę trywialną mysl. Uśmiecham się. Wybaczam sobie.

Jestem dziś dla siebie miły.

Jest okej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw coś po sobie.