Na moim pogrzebie ma grać "Space Oddity", ale tylko jeśli umrę spokojnie, ze starości, choroby, po dobrym życiu.
Żeby przejść godnie do umierania, trzeba najpierw godnie pożyć.
Jeśli wcześniej wyjdzie tak, że się zabiję, to nie puszczacie tego. Moja śmierć nie będzie podróżą przez wszechświat po pogodzeniu się z życiem, tylko ucieczką w próżnię, ucieczką od życia.
A chciałbym umrzeć tak, jak Major Tom. Spokojnie, świadomie, z radością i w zgodzie. W spełnieniu.
Nie chcę, żeby mój mózg zmusił mnie do przedwczesnej śmierci uciekiniera. To nie jest piękna śmierć.
Boję się jednak, że kiedyś do tego dojdzie.
To nie będzie śmierć, tylko zakończenie życia. W ogóle nie myślę o śmierci gdy myślę o samobójstwie. Nie przychodzi mi na myśl proces umierania ani tym bardziej co będzie dalej, myślę tylko o końcu życia. O wyłączeniu silnika.
A ja lubię ceremonie. Uwielbiam patos.
Chcę spełnienia i spokojnej śmierci.
Nie chcę więc tego, co siedzi w mojej głowie.
Chcę ładnie żyć i ładnie umrzeć.
Kiedy wejdę na tę ścieżkę?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw coś po sobie.