Czuję się jakby ktoś wrzucił mnie do pralki na nieustanne wirowanie.
W ciągu jednej godziny odczułem każdą emocję.
Czuję się jak takie pranie właśnie. Wirowane, wymięte, wykręcane, trzepane, w końcu wyprasowane.
Czuję wreszcie ulgę.
To może być miłość. Z jego strony jest absolutnie prawdziwa.
Z mojej - pokręcona. Wirowana.
Ale będę próbować.
Przed Alkiem jeszcze tysiąc przeszkód, ale jesteśmy na chwilę w szczęśliwym miejscu, gdzie częściowo życie się ułożyło, uspokoiło.
A ja uczę się kochania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw coś po sobie.