Nastała jesień. Deszczowa, szara jesień.
Właściwie tu mógłbym skończyć. Czuję się tak jak drzewo za oknem. Opadły z sił, poszarzały, pozbawiony koloru, zbutwiały.
W szkole idzie średnio, niezbyt dobrze. Ostatnio dużo unikałem lekcji. Miałem po prostu dość. Jestem głupi. Opuściłem się. Boję się o maturę. Widzę swoje braki.
Od poniedziałku zdalne. Nie wiem co o tym sądzę. Obojętne mi to, jak wszystko wokół. Może się trochę cieszę, bo to zawsze odrobina mniej energii na przygotowanie się do szkoły, na dojazdy, na utrzymywanie uśmiechniętej miny... A ja tej energii mam tak mało.
Żyję w trybie energooszczędnym.
Myśli samobójcze w miarę ustały, na pewno te agresywne i "planujące", konkretne, bliskie plany. Rany po ostatnim cięciu wciąż się nie zagoiły, ale nie robiłem nowych. Prawie nie piję. Zdarzyło się tylko z 5 razy, przy czym tylko 2 porządne. Dobrze jak na mnie.
Po prostu nie bardzo żyję. Nie myślę zbyt dużo, nie robię zbyt dużo. Słucham audiobooków, oglądam seriale, czytam czasopisma żeby czymś zająć mózg i wtedy jest znośnie. Przede wszystkim śpię.
Nie myśleć o sobie. Nie myśleć zbyt głęboko. Tak żyję. Tak jest lepiej niż w rozpaczy.
Alek mnie męczy i drażni. Chciałbym, żeby dał mi spokój. Przeszłość to przeszłość. Miały być koleżeńskie stosunki, ale ciągłe kłótnie ze mną i resztą przyjaciół, oszustwa, z drugiej strony jawne lepienie się do mnie... Dość. Chyba już będzie dość, bo ostatnia drama była potężna. Raczej się już nie odezwie. Oby.
Terapia - nic nowego. Wiem, że muszę, czytam to od Was codziennie. Ale oczywiście dałem sobie spokój. Teraz to już w ogóle zjebałem, bo koronawirus nas znowu wszystkich uwięzi w domach. Nie mam warunków na e-wizytę. Na razie się nie przejmuję, nie odczuwam teraz wizyty jako palącej potrzeby, takiej jak poprzednio. Jest jak jest. Kiedyś wrócę do tematu.
Na pewno nie teraz, no bo właśnie, korona. Prawdopodobnie jestem zarażony. Jutro, właściwie to już dzisiaj powinienem poznać wynik.
Podsumowując: bardzo ciekawa nuda. Żyję. Kropka.
Czasami remedium na psyche jest bliżej niż by się mogło wydawać. Pamiętam, że jak byłam w depresji, zaczęłam rysować i bardzo mi to pomagało. Ale to ja, nie każdy ma takie hobby. Znaleźć zajęcie, które cieszy, to prawdziwy skarb.
OdpowiedzUsuńSzczególnie wtedy, gdy nic prawdziwie nie cieszy.
UsuńTylko, że problem z terapią, jak i z lekami od psychiatry, polega na tym, że żadne z nich nie działa od razu. Zwłaszcza terapia wymaga czasu (miesiące, czasami lata...) i czekanie z tym do ponownego krytycznego momentu nie wróży nic, poza tym, że stracisz znowu czas na rozpacz, której można by było uniknąć. Tak, wiem, że truję Ci bardzo z tym leczeniem, ale starzy ludzie już tak mają.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci współczuję tego czasu, w którym teraz jesteś, nie dość, że matura, dramy z tym chłopakiem, to jeszcze takie wewnętrzne cierpienie... Wbrew pozorom liceum to wcale nie jest taki super czas, jak ludzie mówią, matura to nie jest bzdura, ale lepsze czasy są na pewno dopiero przed Tobą.
Daj znać, jak test na covid...
Test pozytywny.
UsuńI jak przechodzisz ten covid? :(
OdpowiedzUsuńJuż jest lepiej, nie miałem na szczęście tych duszności i kaszlu. Po prostu ogromne osłabienie, ból całego ciała, gorączka, no i wciąż nie mam węchu.
UsuńTo chociaż tyle... Trzymaj się i zdrowiej!
UsuńMam nadzieję, że choć trochę lepiej się masz już.
OdpowiedzUsuńDziwię się ludziom, którzy nie chcą uwierzyć w maseczki czy dystans społeczny. Z jednej strony można powiedzieć, że będzie mniej głupich ludzi, z drugiej szkoda pozostałych osób.
Pozdrawiam!
Też tak uważam. Ostatnio w telewizji marszałek Grodzki mówił o tym jak ważne są kobiety, że bez nich jest tak pusto, życie traci sens jakby. I coś w tym jest.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!