wtorek, 28 grudnia 2021

Prysznic

Nienawidzę być szczerym, ale teraz będę.

Strasznie dużo kłamię. Na każdym kroku.

Ale gdy powiem prawdę, to czuję się jeszcze gorzej. 

Prawda jest naga, skrępowana, ohydna.

I wszystko co mówię nie przynosi żadnych konsekwencji.

Piszę, że jestem złym człowiekiem. Ale nie z zamiarem zmiany. Nie z obietnicą poprawy.

Dobrze mi, gdy mi źle.

W ten sposób zostaję sam i robię sobie bałagan w głowie, ale to o wiele prostsze, niż zmiana.

I brakowałoby mi tego. Kim bym był bez mojego bólu?

Bólu, który sam tworzę.

Byłbym nikim. Jeszcze bardziej niż teraz.

To wszystko jest tylko po to, żeby poużalać się nad sobą. 

Zatopić się w żalu i nienawiści.

Życie bez tego wydaje się dziwne i puste.

Czy życie bez desperacji, złości i obłędu nie jest nudne?

Czy szczęśliwe życie nie jest nudne?

Czy ludzie są szczęśliwi? Nie mogę w to uwierzyć. Jak?


Ja tylko zanurzam się głębiej we własnym bagnie.

Pasuje mi tylko gnicie tu. Najlepiej z widownią.

Nawet wtedy nie jestem zadowolony. Widownia rzuca koła ratunkowe. Ja je ignoruję. Denerwują mnie. Zawsze znajdę wymówkę.

Taka jest najżałośniejsza prawda. 

Tu nie chodzi o zmianę. Nigdy się nie zmienię.

Sabotuję sam siebie.


Boże, jak ja siebie nie znoszę.

OBRZYDLIWE. ŻENUJĄCE. OHYDNE.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw coś po sobie.