czwartek, 14 maja 2020

Krąg

Kilka dni temu myślałem o śmierci.

Stwierdziłem, że tęsknię mimo wszystko za najczarniejszym czasem w moim życiu, bo tak bardzo chciałem zakończyć ból, że nie bałem się umrzeć.

Znów się boję śmierci. A nie chcę. Bez strachu żyje się o wiele łatwiej.

Szczególnie że przyszedł jakiś kryzys wiary, wartości, wyobrażeń. Może to błąd o tym pisać. Nie chcę wchodzić znów wgłąb siebie, sensu życia, wyglądu śmierci, wielkości kosmosu. Te myśli po kilku minutach zatruwają, przeszywają, paraliżują. I mogę być tchórzem, ale tak, boję się. Boję się ogromu i niepewności.

Pomówmy o czymś innym.

Zrobiłem chyba okrążenie. W te wieczory spada na mnie szkło, zupełnie nagle, jak deszcz tej nocy. Stare utwory, zupełne starocie. Słuchanie muzyki z tamtych czasów, odkrywanie tytułów, o których zapomniałem na śmierć, przypomina wszystko.

Spisałem przecież to, co myślałem słuchając tego te trzy smutne lata temu i więcej. Ale czytanie tych zapisków nie jest tak efektywne. Prawdziwy obraz uczuć z czasu, gdzie byłem gotowy na śmierć, daje ta sekunda, gdy tytuł wybucha w głowie. Uśmiech na rozpoznanie, który zaraz zasnuwa się smutkiem, bo przychodzi skojarzenie. A potem najprawdziwszy pamiętnik otwiera się wraz z pierwszymi nutami. I tylko takie pierwsze przesłuchanie po latach dokładnie odwzorowuje stare myśli, tylko pierwszy raz. Przywołuje wspomnienia ze szczegółami: gdzie to słyszałem? O jakiej porze dnia? Po jakim wydarzeniu? Co myślałem? Pamiętam. Są ciarki, są dreszcze. "Odtwórz ponownie" nie zadziała tak samo. Włączy refleksje, ale żeby znów włączyło wspomnienia, trzeba odczekać znów parę ładnych miesięcy.

Nie wiem o co mi chodzi. Chciałem chyba tu zwyczajnie przyjść i coś napisać.

Ten blog to wielka zatęchła poduszka. Zawsze tu wyląduję. Miękko rozłożę się i odpocznę, ale nie z przyjemnością.

Tu jest miejsce, w które ostatecznie przychodzę. Dziś bez potrzeb. Dziś z wizytą.

Dziwne. Ale ja jestem dziwny, doskonale wiesz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw coś po sobie.