Przeszkadza mi tylko czasami.
Czuję się nieraz zupełnie samotny na świecie.
Mówią, że człowiek nie jest samotną wyspą. Ciężko się zgodzić.
Tracę tych bardzo niewielu, którzy zostali z tamtych niewielu.
Słusznie.
Nie ufam ludziom. Nie ufam samemu sobie.
Nie po tamtej nocy.
Może po prostu nie po tym życiu.
Generalnie nie czuję się najgorzej. Nie jest tak źle jak wiem, że może być.
Po prostu odnoszę dużo porażek. Myślę za dużo w nocy.
Myślę za dużo o sobie, zbyt źle i zbyt późno w nocy.
Wiem na pewno tylko tyle, że już się nie otworzę przed ludźmi, których kocham. Na pewno tym ostatnim z ostatnich nic nie powiem, przyspieszyłoby to tylko ich odejście. Po prostu nie powiem nic, nawet jednego słowa. Już ani jednego słowa.
Nie chcę.
Nienawidzę tych, których kocham. Przez większość czasu naprawdę ich nie znoszę. To jest chyba mój główny problem. Jeden z główniejszych.
Staram się żyć normalnie.
Funkcjonuję.
Nie tnę się często.
Żyję na niskich ustawieniach.
Staram się naprawdę mocno. Raz na jakiś czas po prostu tracę siłę.
Trzeci dzień nie wychodzę z łóżka. Nie rozmawiam praktycznie z nikim.
Idzie jesień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw coś po sobie.