środa, 13 grudnia 2017

Zachód

 Znów przepraszam.

 Przepraszam, że nie jestem wystarczająco dobry.

 Przepraszam, że nie umiem ci pomóc, doradzić.

 Nie potrafię kochać.

 Nie wiem jak to jest.

 Nie potrafię być przyjacielem.

 Przepraszam, bo to jest tylko i wyłącznie moja wina, że się oddalamy.

 Przepraszam, bo miałem być na zawsze.

 Przepraszam, że nie jestem najlepszy.

 Przepraszam.

 Piję właśnie za twoje zdrowie.

 Obiecałem Ci, że nie będę tego robić.

 Obiecałem Ci wiele rzeczy.

 Przysięgaliśmy sobie oboje, że nigdy nie zapalimy już ani jednego papierosa.

 Przysięgałem, że nie będę pić, przynajmniej nie w tygodniu i nie tyle.

 Przysięgałem, że nigdy więcej nie zniknę bez ostrzeżenia na kilka dni, bo odchodziłeś już od zmysłów.

 Przysięgałem, że nigdy więcej nie zobaczysz u mnie ani jednej blizny.

 Nie zobaczysz.

 Ja potrafię to perfekcyjnie ukryć.

 A poza tym Ty już nie zwracasz na to uwagi, choćbym stanął przed tobą prawie nagi.

 Boże, przepraszam.

 Jak ja cholernie kłamię.

 Brzydzę się sobą.

 I właściwie nie mam powodu, żeby teraz tu pisać. Nie stało się nic ważnego. Nie ma nowości.

 Ale właśnie dlatego.

 Właśnie dlatego zaczynam ryczeć.

 Właśnie dlatego, że wciąż wszystko jest tak beznadziejnie fałszywe, że nic się nie zmieniło.

 Dlatego, że miałem stawać się lepszy, a jestem dokładnie w tym samym miejscu, gdzie byłem rok temu.

 Tylko o wiele bardziej samotny.

 Boję się stracić Ciebie.

 Boję się zostać sam.

 Chciałbym, żebyś zauważył.

 Przecież doskonale wiesz, że nie wspomnę słowem o sobie.

 Ale co byś zrobił?

 Posmutniałbyś?

 A mi krajałoby się serce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw coś po sobie.