wtorek, 5 grudnia 2017

Telewizja

 Nie, nie pomogło.

 Nie zmienię się już najwyraźniej.

 A nie wiesz nawet jakbym chciał.

 Wszystko wraca.

 Doskonale się pokrywa.

 Znów jest zimno, znów nie wiem co się dzieje.

 Znów chcę.

 Znów muzyka rozdrabnia moją duszę na kawałki.

 Bo mi przypomina te chwile.

 Dokładnie te momenty, które teraz się powtórzą.

 Pierdolone déjà vu.

 Co czuję?

 Obrzydzenie.

 Bezsens.

 I znów refren, i znów ten cholerny nóż i zimny pokój.

 A po chwili wycieram ręce z krwi i nie myślę o niczym, tylko o bólu.

 Ile jeszcze?

 Ile jeszcze razy będę liczyć blizny?

 Ile jeszcze razy pomyślę, że przesadziłem?

 Ile razy będę się bać, że to zauważą?

 Ile razy zobaczę swoją okropną twarz?

 Ile jeszcze razy będę wymiotować po tanim alkoholu?

 Ile jeszcze razy będę kupować fajki?

 Ile razy jeszcze będę mówić rano, że nie dam rady wstać?

 Ile razy jeszcze pomyślę o powieszeniu się?

 Ile razy będę krzyczeć, drzeć się, wrzeszczeć?

 Ile razy będę dusić się pod poduszką, wyjąc i płacząc?

 Ile razy będę mówić do pustki?

 Ile jeszcze będę żyć?

 Posłuchaj.

 Tak, Ty.

 Jesteś tu jakiś czas, prawda?

 Zobacz, minął rok.

 Niedługo Sylwestra.

 Myślisz, że będzie inaczej niż ostatnio?

 Nie zmieniam się.

 Próbuję.

 Chcę.

 Błagam, zmuszam samego siebie.

 Zawsze kończy się na bliznach.

 To nie ma sensu.

 Nie jesteś zmęczony?

 Nie ma zmian.

 Są krótkie zrywy, które wprowadzają jeszcze więcej chaosu.

 Nie zmienimy nic.

 Jestem żałosny.

 Będziesz płakać?

 Ja już chyba nie.

 Kwestia przyzwyczajenia.

 Restart?

 Jedyna opcja.

 Dobranoc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw coś po sobie.