Wróciły palpitacje.
Dziwne sny, schizy - wciąż.
Drżą mi dłonie.
Robię z siebie potwora.
Piję. Piję w weekendy i w tygodniu.
Piję wieczorem. Piję przed wyjściem do szkoły.
Łyk wódki na zachętę. Może dwa. Może pięć. I na lekcje.
Jezu, jak mi wstyd.
Jak mi źle.
Najgorsze chyba jest to, że alkohol wyniszczył pół mojej rodziny.
Będę następny?
Boże, będę następny.
Nie mogę już. Chce mi się płakać.
Nie mam nikogo, nie mam nikogo.
Nic dziwnego.
Śmierć chodzi za mną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw coś po sobie.